Wołowina rendang bardzo przypomina w smaku nasz polski wołowy gulasz. Bo i sposób gotowania jest bardzo podobny. Co go rożni, to oczywiście przyprawy i zioła, bo to one jak w każdym innym daniu nadają smak i oryginalność potrawy. W naszym tradycyjnym jest to liść laurowy, ziele angielskie, czy też warzywa korzenne jak marchewka, pietruszka czy seler, w tym indonezyjskim jest to liść limonki, trawa cytrynowa czy też orzeźwiający imbir. Rendang, to bardzo tradycyjna indonezyjska potrawa, a na Bali można się nią rozkoszować w każdym lokalnym warungu czy też restauracji. Po powrocie postanowiłam odtworzyć ten przepis w mojej wersji. Jedno wiem na pewno, będzie on u mnie stałym bywalcem, ponieważ smak jest nieziemski. A oto i on.
Składniki:
- 2 łyżki oleju kokosowego
- 1 duża cebula obrana i posiekana w kostkę
- 3 papryczki chili posiekane w kostkę
- 3 cm obranego galangalu
- 3 ząbki obranego czosnku
- 3 cm obranego imbiru
- 1 łyżeczka kurkumy w proszku
- 1 łyżeczka kminu w proszku
- 1 łyżeczka kolendry w proszku
- 1 kg wołowiny na gulasz pokrojonej w 3 cm kostkę
- 2 trawy cytrynowe (rozbić tłuczkiem do mięsa)
- 6 listków limonki
- 1 laska cynamonu
- 1 łyżka pasty z tamaryndowca
- 1 puszka mleka kokosowego
- 250 ml bulionu wołowego
- sól oraz pieprz do smaku
- 2 łyżki sosu tamari
- 1 łyżka cukru palmowego
- pół limonki
Przygotowanie:
W dużym rondlu rozgrzewamy olej kokosowy i wrzucamy posiekaną cebulę. Smażymy chwilę często mieszając. Dodajemy chili oraz starty galangal, czosnek oraz imbir, a następnie kurkumę, kmin oraz kolendrę. Dokładnie mieszamy i dodajemy wołowinę. Po około 2 minutach dodajemy trawę cytrynową, listki limonki, cynamon, pastę z tamaryndowca oraz mleko kokosowe i bulion. Doprawiamy solą i pieprzem, tamari oraz cukrem palmowym.
Przykrywamy rondel i gotujemy na bardzo małym ogniu około 2,5 godziny do momentu aż wołowina będzie miękka. Po ugotowaniu dodajemy sok z limonki.
Podajemy z ryżem oraz cebulką (szalotką) usmażoną na oleju kokosowym. Całość dekorujemy świeżą kolendrą.